prima balerina zdążyła już opróżnić cztery kieliszki martini i odpalić skręta, a teraz za cel obrała sobie przeszukanie schowku na miotły i odpalenie kolejnego papierosa, bo na tarasie było zbyt zimno.

tak więc i ona się tutaj pojawiła, bo było to jedyne miejsce, gdzie pewnie ochrona nie będzie sprawdzała, co robi. poprawiła różowe uszy i czarną maskę. była teraz tylko w różowej marynarce i krótkiej czarnej sukience, oraz wysokich szpilkach, również czarnych. spojrzała na dziewczynę i uśmiechnęła się do niej, wyjmując ze swojej torebki skręta, którego następnie odpaliła. - chcesz? - zaciągnęła się.

przestraszyła się, gdy ktoś jej wbił do schowka, bo było ciemno, a po drugie miała klaustrofobie i głos pink panther wydawał jej się podejrzany, więc uciekła.

ona zapewne wzruszyła tylko ramionami i zsunęła się na ziemię, opierając plecami o ścianę. i paliła sobie jointa, a w torebce miała piersiówkę z czymś na później. pewnie miała nadzieję, że ktoś tu do niej przyjdzie i jej potowarzyszy.
niestety, nikt do niej nie przyszedł, a ona się upaliła i poszła do domu.